BLOG ANI I PIOTRKA. AKTUALNE RELACJE Z PODRÓŻY DLA RODZINY, PRZJACIÓŁ I WSZYSTKICH CIEKAWYCH ŚWIATA.

sobota, 31 stycznia 2009

SAN ANTONIO DE ARECO, "w sercu argentynskiej pampy/ en el corazon de la pampa argentina"

Kierujac sie checia zobaczenia argentynskich "estancji" (wielkich gospodarstw ziemskich, podobnych do "hacjend" z innych czesci Ameryki Laciskiej) wybralismy sie do San Antonio de Areco. Na dworcu zupelnie przypadkowo spotkalismy Szymona, ktory swoja podroz po Ameryce Poludniowej rozpoczal dopiero kilka dni wczesniej. Wielkie bylo nasze zaskoczenie, gdy okazalo sie, ze Szymon rowniez prowadzi bloga z podrozy http://www.mywayaround.com/ i tak samo jak my, zglosil go do konkursu na bloga roku 2008. Szybko okazalo sie, ze bardzo dobrze sie rozumiemy i najblizsze trzy dni wspolnie zwiedzalismy Areco i okolice. Wieczory spedzalismy w knajpie przy hotelu San Cayetano. Zajadalismy sie tam klejonymi przez wlasciciela empanadami (argentynskie pierozki), a w trakcie grywalismy w karty. To byly wieczory:)
Pierwsza estancja, ktora udalo nam sie zobaczyc, byla "La Bamba Chica". Swieze powietrze, naookolo mnostwo zieleni, w zagrodzie pasa sie piekne konie. Wlascicielka, Isabel Aldao, poczestowala nas mate, a potem opowiedziala nam historie swojej rodziny. Z jej slow latwo dalo sie wyczytac, jak wielka miloscia darzy to miejsce oraz jak wiele pracy wklada w to, aby kazdy czul sie tutaj jak u siebie w domu. Opuszczajac ten urokliwy zakatek, mielismy okazje zobaczyc cos niezwyklego. Gaucho cwiczacy popisy konne dal nam jedyny i niepowtarzalny pokaz. Bedac przez caly czas w siodle, naklonil konia do polozenia sie na ziemi. W pewnym momencie polozyl sie razem z nim, kladac swoja glowe przy jego pysku. Kon w kazdym momencie byl mu poslzuszny. Przecieralismy oczy ze zdumienia.
Druga z odwiedzonych przez nas estancji to polozona za miastem "La Aurora". Na miejsce podwiozla nas Valeria Draghi, wlascicielka posiadlosci oraz corka slynnego na caly swiat platernika. Juz z daleka mozna bylo zauwazyc elegancki budynek w kolorze brudnego rozu. Po tradycyjnym zaproszeniu na mate, Domingo, ktory na stale opiekowal sie miejscem, zabral nas na spacer po posiadlosci i okolicach. Krowki, swinki, dziko biegajace konie i ciagnaca sie po horyzont uprawa soi, to typowy obrazek prowincji Buenos Aires. Przy kolejnym mate leniwie uplynelo nam popoludnie.

W Areco mielismy okazje poznac pewna nietuzinkowa postac. Miguel Angel Gasparini- "malarz gauchow" i, wedlug niektorych zrodel, wnuk samego Don Segundo Sombra (slynnej, autentycznej postaci z jednego z najwiekszych dziel argentynskiej literatury). Przywital nas bardzo cieplo w swoim zakladzie, pelnym kolorowych obrazow i szkicow. Opowiedzial swoja historie i tlumaczyl alegorie stojaca za kazdym dzielem jego tworczosci. Na pozegnanie, zadedykowal nam dwie, barwne akwarelki.

...................................................................................................

La mayoria de los turistas elige San Antonio de Areco para ver la cultura gauchesca. Nuestro principal motivo era visitar las estancias (la investigacion de Pedro) y pasar un rato tranquilo . Por casualidad, en el terminal de ómnibus, encontramos a nuestro paisano, Simón. El empezó su viaje por el continente sudamericano tan solo hace unos días. Juntos pasamos los próximos tres días paseando por la ciudad y sus alrededores. Por las tardes íbamos a comer empanadas en uno de los bares, jugábamos a las cartas y lo pasabamos genial.

La primera estancia que visitamos era "La Bamba Chica". El aire limpio, todo verde y caballos que pasean tranquilamente. La propietaria, Isabel Aldao, nos contó la historia del lugar. Se notaba que amaba sinceramnete esta estancia y que hacía todo lo que podía, para que la gente que venía se sintiera como en su casa. Ya saliendo tuvimos la ocasión de ver algo extraordinario. Un gaucho que estaba practicando la doma, nos mostró una parte de sus conocimientos. Sentado en el caballo lo indujó para que se acostara. Despuès se acostó junto con el , su cara junto al hocico del animal . Eso era impresionante.

Otra estancia que visitamos, "La Aurora", era ubicada en las afueras de Areco. Al lugar nos llevó en su auto la propietaria Valeria Draghi. Desde lejos ya se veía el característico edificio rosado. El encargado, Domingo, nos mostró la estancia y sus alrededores. El contacto con la pura naturaleza nos relajó. Así pasó otra tarde tan linda.

En Areco tambien tuvimos oportunidad de conocer a un personaje muy interesante. MiguelAngel Gasparini- " el pintor de los gauchos" y probablemente el nieto del famoso Don Segundo Sombra. Nos recibio muy cordialmente en su taller lleno de colores y historias detras de las obras. Nos conto de su vida y al final llevamos dos aquarelas con sus respectivas dedicatorias.

2 komentarze:

  1. Zapomnieliście napisać, że nawet udało mi się Was ograć w te karty. :)

    Dzięki jeszcze raz za miło spędzony czas!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. O! a to niespodzianka! mam nadzieje ze autobus do Mendozy Ci w koncu nie uciekl...
    pozdrawiamy Cie serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń