BLOG ANI I PIOTRKA. AKTUALNE RELACJE Z PODRÓŻY DLA RODZINY, PRZJACIÓŁ I WSZYSTKICH CIEKAWYCH ŚWIATA.

wtorek, 28 października 2008

MENDOZA, JUNIN, "to jest zycie! / ¡eso, si, es vida!"

W koncu wszystko zaczelo sie wspaniale ukladac!
W sobote zostalismy zaproszeni na argentynska impreze urodzinowa, ktora odbywala sie na kempingu:) Do 6 rano objadalismy sie tradycyjnym argentynskim jedzeniem, tanczylismy cumbie i reagetton i na rozne sposoby intergrowalismy sie z lokalna spolecznoscia:) Nastepnego dnia, gdy wylonilismy sie z namiotu, ze wszystkich stron swiata doszedl nas zapach dymu i pieczonego miesa... Parillada (ruszt argentynski)! No tak! Niedziela to dzien rodzinnego grillowania. Nie namyslajac sie dlugo, wyjelismy nasze supermarketowe kielbaski i szybko przylaczylismy sie do jednej z rodzin. Skonczylo sie na tym, ze na sniadanie objedlismy sie nie tylko naszymi kielbaskami, ale tez pyszna wolowinka, kaszanka i roznymi domowymi przetworami, ktore nam zaserwowani poznani przypadkowo ludzie:)
Wieczorem zgarnela nas z kempingu argentynska para, z ktora skontaktowalismy sie przez Hospitality Club (internetowa spolecznosc, gdzie ludzie oferuja podrozujacym darmowe noclegi). Wspaniali ludzie. Mieszkamy teraz na wsi, pod Junin, ok 50 km od Mendozy, w przeuroczym, glinianym domku razem z dwoma psami, piecioma kotami i dwoma klaczami;) Luis i Jimena maja kawalek ziemi gdzie uprawiaja czosnek i lucerne (coz za odmiana od wszechobecnej winorosli!). Dodatkowo, okazalo sie, ze przez przypadek, poznalismy prawdziwego Gaucho (argentynskiego kowboja)! Luis pokazywal nam swoje filmy z konkursow sprawnosci gauchowskich oraz wielodniowych eskapad na koniach przez Andy do Chile. Mozliwe ze niedlugo bedziemy mieli okazje zobaczyc jego umiejetnosci na zywo! Poki co, poznalismy cala najblizsza rodzine Jimeny (tutaj rodziny sa na prawde liczne), probowalismy przeroznych rodzajow wina, zwiedzalismy wielkie i male bodegi, jedlismy przepyszne, tradycyjne potrawy z glinianego pieca i mielismy mnostwo niesamowitych, niezapomnianych przezyc! a zapowiada sie jeszcze wiecej!!!
...................................................................................................
Por fin todo va bien! el sabado, los dueños del camping nos invitaron a la fiesta de cumpleaños de su bebe. Vino mas de 30 gente, toda la familia. Hasta las 6 de la mañana bailabamos cumbia y reagetton, comiamos comida tradicional y nos haciamos muy amigos con los invitados :) Al dia suguiente, cuando nos despertamos, conseguimos participar en una parillada tradicional (hmmm comer carne asada para el desayuno fue una experiencia interesante) Mmm ¡que delicias!Por la tarde nos vinieron a buscar Jimena y Luis, una pareja, con cual nos pusimos en contacto atraves del Hospitality Club. ¡Que gente tan amable! Y ademas ¡¡Luis es un gaucho verdadero!! ¡toma parte en competiciones a caballo! Entonces ahora estamos viviendo en su casa en el campo (con 2 perros, 7 gatos y 2 yeguas :) y nos encanta. Ya encontramos la mayoria de los miembros de la familia, comimos pollos y empandas hechos en horno de adobe (gracias Diego!) y empanadas 'a la Rodrigo ;) , degustamos diferentes tipos de vino, visitamos mas de 10 bodegas y tuvimos un monton de experiencias inolvidables. ¡Y parece que va a ser cada vez mejor!

2 komentarze:

  1. Och, jak wspaniale. Ania, Piotrek! Cudowne te Wasze opisy. Tu w Polsce zimno i ciemno, zwłaszcza po zmianie czasu na zimowy. Czytam to, co piszecie i tylko się szczerzę przed monitorem - tak się cieszę z Wami!!! Całuję i pozdrawiam.
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  2. hej Gosiu! Szkoda ze Cie tu nie ma! Jest na prawde wspaniale!!dzieki ze sledzisz nasze poczynania i jestes z nami duchowo :)sciskam

    OdpowiedzUsuń